Fragment książki "Obłęd na krańcu świata"

25 maja 2022

„Obłęd na krańcu świata. Wyprawa statku Belgica w mrok antarktycznej nocy”. Przeczytaj fragment książki!

Obłęd na krańcu świata to niezwykle rzetelna i głęboko wstrząsająca, prawdziwa historia walki o przetrwanie jednej z wczesnych – XIX-wiecznych – ekspedycji polarnych, której losy bardzo się skomplikowały, gdy lód uwięził statek wraz z załogą na całą antarktyczną, pozbawioną słońca zimę.

 

OBŁĘD NA KRAŃCU ŚWIATA – O CZYM JEST KSIĄŻKA?

 

Obłęd na krańcu świataObłęd na krańcu świata. Wyprawa statku Belgica w mrok antarktycznej nocy to w równej mierze marynistyczny thriller, jak i gotycki horror, zapewniający niezapomnianą podróż w otchłań grozy.

W sierpniu 1897 roku belgijski komendant Adrien de Gerlache, marząc o zdobyciu chwały, wyruszył na trzyletnią ekspedycję na pokładzie wiernego statku Belgica. Jego celem były nieopisane jeszcze krańce Ziemi – pokryty lodem kontynent Antarktydy.

Szybko jednak okazało się, że plany de Gerlache’a, który zamierzał jako pierwszy człowiek zdobyć południowy biegun magnetyczny, są niemożliwe do zrealizowania. Po serii kosztownych opóźnień w stosunku do harmonogramu wyprawy komendant mógł wybierać między dwiema złymi opcjami: przyznać się do porażki i wrócić na tarczy, oszczędzając swoim ludziom doświadczenia wyniszczającej antarktycznej zimy, lub lekkomyślnie dalej podążać za sławą, wpływając coraz głębiej w zamarzające wody. De Gerlache nie zawrócił, przez co już wkrótce Belgica utknęła w objęciach lodu Morza Bellingshausena. Niedługo potem promienie słońca po raz ostatni padły na uwięziony w lodzie statek i polarny krajobraz dookoła, by za chwilę zniknąć na nieskończenie długie miesiące antarktycznej zimy. W ciemności, dręczeni tajemniczą chorobą i ogłupieni monotonią, członkowie ekspedycji zaczęli pogrążać się w obłędzie.

 

 

WYPRAWA STATKU BELGICA W MROK ANTARKTYCZNEJ NOCY

 

Czerpiąc pełnymi garściami z dzienników i pamiętników członków wyprawy oraz korzystając z wyjątkowego zaszczytu dostępu do dziennika pokładowego Belgiki, Julian Sancton z prozatorską sprawnością snuje historię ludzi zmuszonych poznać swoje granice, tak wyjątkową, że nawet dziś NASA posiłkuje się nią, prowadząc badania nad wpływem izolacji na uczestników przyszłych misji na Marsa.

 

 

OBŁĘD NA KRAŃCU ŚWIATA – PRZECZYTAJ PRZEDPREMIEROWY FRAGMENT KSIĄŻKI

 

Belgica wyszła z portu w Ostendzie dwudziestego trzeciego sierpnia 1897 roku po zachodzie słońca. „Tym razem jesteśmy w drodze” – pisał komendant do Léonie Osterrieth. – „Wolałem odbić od brzegu bez akompaniamentu orkiestry i wiwatów”. W końcu rozpoczął podróż, z trzynastoma Belgami na pokładzie, dziesięcioma obcokrajowcami i dwoma kotami o imionach Nansen i Sverdrup.

Na długo zanim Belgica miała zmierzyć się z nieznanymi niebezpieczeństwami czyhającymi w Antarktyce, musiała pokonać potężne sztormy, z których słynęła Zatoka Biskajska u wybrzeży Francji. Silne wiatry popychały ją na południe. W miarę jak statek kołysał się poruszany szalejącymi falami, komendant przez okno swojej kajuty widział raz burzowe chmury, raz kotłującą się wodę. By uspokoić rozszalałą kipiel, de Gerlache rozkazał wyrzucić za burtę worki z olejem i przeciągnąć wzdłuż statku, co pod koniec dziewiętnastego wieku było jeszcze zwyczajną praktyką. Już kilkanaście litrów wystarczyło, by ciecz rozlała się cienką warstwą po znacznej powierzchni. Plama powłoki olejowej o grubości ledwie jednej cząsteczki pozwoliła częściowo osłabić wpływ podmuchów wiatru, zmniejszając ich tarcie względem powierzchni wody. Zamiast porywać korony fal i wzburzać je, wichura, przynajmniej w teorii, ślizgała się po nich. Lecz o ile olej mógł uspokoić morze wokół statku, nie był w stanie powstrzymać potężnych fal nadchodzących z daleka.

 

Dłuższy fragment książki „Obłęd na krańcu świata” dostępny jest tutaj – gorąco zachęcamy do lektury (nie tylko fragmentu, ale – przede wszystkim – całej historii), a także do zakupu książki!

 

Zaloguj się

Nie masz konta?